2. Zaakceptuj zmienne nastroje i niepokój dziecka. Lęk, drażliwość, obawy są normalne u nastolatków, którzy przeżywają bardzo dużo zmian. Nastolatek popada w skrajności, od miłości do nienawiści. Tak jest, ale to minie. Przyjmij, że Twoje dziecko dorasta, a ten okres może być burzliwy. 3.
Niepokojącezachowania u 5-latka nie zawsze są rzeczywistym powodem do niepokoju. Jeśli empatyczne, zwykle rozważne i całkiem spokojne dziecko nie daje się poskromić, staje się marudne, obraża się, nie wykonuje poleceń, prawdopodobnie przechodzi bunt 5-latka. Kiedy niepokojące zachowania 5-latka są naturalnym elementem rozwoju, a kiedy powinny zapalić w głowach rodziców
Cozatem możemy zrobić? ️ 1. Uświadomić sobie, że nasze reakcje są uzależnione od naszych przekonań. Dlatego w pierwszej kolejności ważne jest to, co MY myślimy o zachowaniu dziecka. Gdy uznamy, że dziecko jest niegrzeczne, rozpieszczone, robi nam na złość, robi to specjalnie, że chce nas skrzywdzić, że nigdy nie mamy
Jesteśmyświadomi, że możliwości przewidywania dziecka są ograniczone, a mimo to utrzymujemy, że maluch jest na tyle rozwinięty, że potrafi przewidzieć iż jego zachowanie przyniesie określony cel. Małe dziecko płacze, bo ma jakąś potrzebę, której nie może zaspokoić. Potrzebę noszenia, tulenia, piersi, zabawy, ruchu.
Rozwójsześciolatka: zmiany fizyczne. Przeciętny sześciolatek jest bardzo ruchliwy, żywiołowy i pełny energii. Chętnie bierze udział w zabawach ruchowych, jednak może szybko się męczyć. Zaczyna szybko biegać, wspinać się na drzewa, turlać, skakać, jeździ na rowerze dwukołowym, a nawet na rolkach czy łyżwach.
Fazy rozwoju dziecka dotyczą kilku obszarów – są to m.in .: emocje, mowa, rozwój ruchowy czy umiejętności poznawcze i społeczne. Są to uśrednione wartości dla danej populacji, które wskazują, co powinno umieć dziecko w określonym wieku oraz jakie zachowania są dla niego typowe. Zarówno przyspieszenie występowania pewnych cech
. Co robić, gdy dziecko nie słucha? To pytanie często pojawia się na forach rodzicielskich. Aby otrzymać na nie odpowiedź, warto wyjść od pytania: co rozumiem przez stwierdzenie “słuchać kogoś”? Czy ja zawsze słucham innych? Dziecko nie słucha, znaczy nie jest posłuszne Rodzicielstwo to niesamowite doświadczenie, które każdego dnia może nas uczyć czegoś nowego nie tylko o dzieciach, ale przede wszystkim – o nas samych. Napotykając trudności w relacji z dzieckiem warto znaleźć czas na to, aby zastanowić się, na czym ta trudność tak naprawdę polega. Jest to szczególne wyzwanie w sytuacji, gdy wydaje nam się, że dziecko “robi wszystko na przekór”, postępuje wbrew temu, co “uzgodniliśmy” lub czego zakazaliśmy. Będąc rodzicem łatwo jest dojść do wniosku, że nasze słowo powinno być ostateczne i jest jedynym wyznacznikiem tego, jak dziecko powinno postępować. Przecież to oczywiste, że w porannym harmiderze nie ma czasu na rozmowy z dzieckiem o tym, dlaczego letnia sukienka nie jest odpowiednia na mróz, zakaz wybiegania na ulicę jest niepodważalny, zaglądanie do szafek w gościnie jest niezgodne z zasadami dobrego wychowania. Łatwo też stracić cierpliwość, gdy po raz piąty upominamy dziecko, by nie wchodziło do kałuży, a ono nic sobie z tego nie robiąc, ponownie do niej wbiega. W naszej kulturze panuje przekonanie, że rodzic jest “mądrzejszy” od dziecka, w związku z czym dziecko powinno się go bezwzględnie słuchać. Takie dziecko uznawane jest za “grzeczne” i “bezproblemowe”. Jeśli się bliżej przyjrzeć temu stwierdzeniu oznacza to, że dziecko grzeczne jest posłuszne i podporządkowane rodzicowi. Tutaj pojawia się pewna sprzeczność w oczekiwaniach rodziców względem dzieci. Wychowując dziecko do bezwzględnego posłuszeństwa, trudno w przyszłości oczekiwać od niego samodzielności i umiejętności podejmowania decyzji. Jeśli przez wszystkie lata to my decydowaliśmy, co jest dla niego dobre i złe, a indywidualne przekonania były przez nas akceptowane jedynie, jeśli były zgodne z naszymi, to skąd dziecko ma czerpać wiedzę na temat tego, jak stanowić o sobie samym? No dobrze, ale czy to oznacza, że w takim razie dzieci mają “robić, co chcą”? Czy przypadkiem nie powinny się one uczyć od maleńkości, że istnieją autorytety i zasady? Czy dziecko, które nie słucha, a rodzice to tolerują nie wyrośnie na roszczeniową osobę przekonaną o tym, że wszystko jej wolno? Kluczem do zrozumienia tej kwestii jest rozróżnienie słuchania od słuchania SIĘ, czyli posłuszeństwa. Dzieci mogą słyszeć, ale nie być posłuszne. Mogą też słyszeć nasz komunikat w sensie słownym, ale rozumieć go całkiem inaczej, niż tego oczekujemy. Zatem pytanie nie powinno brzmieć, jak dotrzeć do dziecka, które nie słucha, tylko jak zacząć mówić, aby dziecko nas słyszało. Drugim krokiem jest zrozumienie, dlaczego w danej kwestii jest dla nas tak istotne, aby dziecko było z nami zgodne. Małe dziecko, wielki charakter Małe dzieci w wielu kwestiach wiedzą, co dla nich dobre. Przychodzimy na świat z ograniczoną, ale skuteczną umiejętnością komunikowania swoich potrzeb. Noworodek płacze, gdy jest głodny, jest mu zimno lub gorąco, odczuwa ból lub potrzebę bliskości. W miarę upływu miesięcy wachlarz potrzeb małego dziecka się zwiększa, podobnie jak i umiejętność ich sygnalizowania. Kilkumiesięczne dzieci doświadczają trudnych emocji, takich jak frustracja, gdy np. jeszcze nie potrafią się sprawnie przemieszczać, a zabawka wciąż wymyka im się z rąk. To w tym okresie zaczynają uczyć się, jak sobie radzić z pierwszymi niepowodzeniami. Gdy mają kilkanaście miesięcy, ich świat w porównaniu do pierwszych tygodni życia, jest znacznie szerszy. Podobnie ze światem emocjonalnym. Zdolność przetwarzania informacji i swoich uczuć, jest jednak nadal bardzo nierozwinięta. To bardzo trudny czas dla dzieci, a przez to także ich rodziców. Nagle pojawia się w rodzicach przekonanie, że ich”dwulatek nie słucha, co się do niego mówi”. Niekiedy zaczynają ulegać pokusie, aby mówić do niego głośniej i wyraźniej, szczególnie, jeśli kwestia dotyczy czegoś “oczywistego”. Tymczasem dla dzieci mało rzeczy jest oczywistych. Z ich perspektywy świat jest miejscem nieustannego eksperymentowania: począwszy od przelewania wody z kubeczka do kubeczka, na sprawdzaniu, jak ich zachowanie wpływa na innych. Absolutnie nie wynika to z “wrodzonej złośliwości” dzieci. Takie ich postrzeganie związane jest z rzutowaniem “dorosłych” cech na kształtującą się osobowość dziecka. Małe dzieci, wbrew opinii popularnej jeszcze w poprzednim pokoleniu, nie potrafią “manipulować”. Aby manipulować innymi, należy posiadać bardzo złożoną wiedzę na temat emocji, rozumieć ciągi przyczynowo skutkowe w zachowaniach różnych osób, biorąc pod uwagę ich predyspozycje i indywidualne cechy. Dzieci nie potrafią sobie jeszcze radzić z własnymi emocjami, zatem na pewno nie potrafią zarządzać emocjami innych. To, że rodzice mogą odczuwać złość pod wpływem zachowania dziecka jest rzeczą naturalną, ale nie jest związane z samym dzieckiem. Mając w pamięci myśl, że małe dzieci wiedzą, co dla nich dobre, warto im zaufać. Oznacza to, że gdy zdarza się sytuacja, w której nasze dziecko postępuje inaczej, niż tego byśmy chcieli, musimy zastanowić się, czemu tak się dzieje. Wymaga to rozpatrzenia zarówno stanu emocjonalnego dziecka, jak i fizycznego. Dobrze jednak zacząć od siebie. Jeśli nasza złość wynika z faktu, że dziecko nie posłuchało tego, co do niego mówimy, warto szczerze odpowiedzieć sobie na poniższe pytania: Dlaczego zależy mi, aby dziecko mnie posłuchało? Dlaczego postępowanie w ten sposób, o który go proszę, jest dla mnie ważne? Co może się stać, jeśli dziecko postąpi w inny sposób? Czy na pewno mój komunikat jest zrozumiały z perspektywy małego dziecka? Będąc ze sobą szczerymi, możemy dojść do wniosku, że przestrzeganie tego, co mówimy, jest dla nas istotne z zaskakujących powodów. Być może wymagamy posłuszeństwa od dziecka, bo istotne jest dla nas, co pomyślą sobie o nas inni, albo sami byliśmy tak wychowywani (chociaż po zastanowieniu nie ma to większego uzasadnienia). Być może okaże się, że problemem jest tak naprawdę nasze zmęczenie. W wielu przypadkach może okazać się, że po prostu obawiamy się o bezpieczeństwo dziecka. W takim wypadku, bardzo istotne okaże się skupienie na samym komunikacie i stanie fizyczno-emocjonalnym malucha. Małe dziecko nie słucha, bo… Gdy jesteśmy zmęczeni po ciężkim dniu pracy, byle drobnostka potrafi wyprowadzić nas z równowagi. Podobnie jest z małymi dziećmi. Jeśli dziecko niechętnie z nami “współpracuje”, można przyjrzeć się jego codzienności. Być może doświadcza zbyt dużej lub zbyt małej ilości bodźców (jest przestymulowane lub znudzone) i jego opór wynika z potrzeby odpoczynku lub przeciwnie – dostarczenia sobie nowych wrażeń. Warto wiedzieć, że wyrażanie siebie (odbierane często jako przeciwstawianie się woli rodziców) jest także naturalnym etapem rozwojowym w wieku 2 i 3 lat. Dzieci w tym okresie mają duże poczucie autonomii i zaczynają postrzegać siebie jako osobną jednostkę. Nakazy i zakazy są przez nich postrzegane jako próba złamania tej “nowonabytej” autonomii i naturalną potrzebą jest nie poddawanie się im. Dlatego tak często rodzice malucha w tym okresie skarżą się, że 2 lub 3-latek nie słucha. Podobnie dzieje się później, w wieku kilkunastu lat – ten okres z pewnością łatwiej wydobyć z własnej pamięci i zastanowić się nad sytuacjami, w których przeciwstawialiśmy się własnym rodzicom. Starsze dzieci to małe dzieci, tylko kilka lat później Praca nad własnym rozumieniem potrzeb dziecka i swoich od najwcześniejszych lat pociechy, będzie procentować w przyszłości. To, w jaki sposób będziemy sobie radzić z przejawami autonomii naszego dziecka i jak będziemy stawiać mu granice, znacząco zaważy na jego późniejszej samodzielności, ale także zaufaniu do nas. Bezdyskusyjne wymuszanie posłuszeństwa może doprowadzić co prawda do wygodnej (na pewien czas) uległości dziecka, które będzie “się słuchać”, ale może powodować stopniowy brak utraty zaufania do nas. Może też doprowadzić do sytuacji, w której starsze dziecko będzie łatwo ulegało woli innych osób i będzie miało problem z rozumieniem własnych potrzeb. Może też być przeciwnie – dziecko w wieku kilkunastu lat i starsze będzie wymuszało na innych stosowanie się do jego zdania tak, jak zna to z domu. Jak mówić, by dziecko nas słuchało? Zastanawialiście się kiedyś, ile razy dziennie mówicie dziecku “nie”? Dzieci po pewnym czasie przestają zwracać uwagę na tego typu komunikaty, ponieważ nic za nimi nie idzie – “nie bo nie” to stwierdzenie, które źle wpływa na każdą relację. Chcąc, aby dziecko zaprzestało jakiegoś zachowania, warto zaproponować mu inne i/lub wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Czasami wystarczy niewielka zmiana sposobu komunikacji, by dziecko nie tylko posłuchało, ale też właściwie zrozumiało nasze intencje. Jak inaczej wyrazić zakazy? Nie wchodź do tej kałuży! – Widzę, że chcesz się pobawić w kałuży. Zrobimy to potem, jak założysz kalosze. Teraz możemy… Nie skacz po kanapie! – Kanapa nie służy do skakania, ale do siedzenia. Chodź, poskaczemy na macie/trampolinie. Zostaw ten nóż, bo się skaleczysz! – Nożem kroimy jedzenie w kuchni. Czy chcesz mi pomóc robić sałatkę? Przestań bałaganić! – Chciałabym, byś posprzątał zabawki, bo nie mam jak poodkurzać. Potem rozłożymy je znowu. Nie ciągnij siostry za włosy! – Puść warkocz siostry. Gdy ciągniesz ją w ten sposób, to boli. Za 10 minut ma tu być posprzątane! – Chcesz, bym pomogła Ci tu posprzątać? Nie ma bajek, bo ja tak powiedziałam! – Teraz jest pora kolacji, a nie oglądania bajek. Dlatego idziemy się umyć. Mówiłem sto razy, byś nie brał kubków ze stołu! Oparzysz się! – Kubki są gorące. Jeśli chcesz sprawdzić, jak pachnie kawa mamy, pokażę Ci, jak przestygnie. Ten sposób komunikacji jest asertywnym sposobem stawiania granic dziecku, a jednocześnie z zaufaniem i szacunkiem podchodzi do jego potrzeb. Pytania i odpowiedzi Co zrobić, gdy dziecko nie słucha poleceń nauczyciela? Przede wszystkim należy zastanowić się, z czego wynika ten stan. Brak umiejętności skupienia, nie stosowanie się do poleceń nauczyciela, brak zainteresowania tematem zajęć to często wynik niezaspokojonych potrzeb dziecka. Jeśli dziecko jest głodne, niewyspane, zmęczone, a w skrajnych przypadkach chore, będzie mieć problem ze współpracą w klasie. Stres, jakiemu poddawane jest dziecko (np. ze względu na sytuację rodzinną), także odbija się na motywacji do nauki. Jeśli docierają do nas sygnały, że dziecko nie uczestniczy w lekcji, sprawdźmy, czy sytuacja ma miejsce w przypadku jednego przedmiotu, czy wszystkich. Jeśli jest to jeden przedmiot, być może problem wynika z zaległości dziecka lub trudności w przyswojeniu danego materiału. Jeśli problemem są lekcje poranne, być może trzeba zastanowić się nad higieną snu dziecka i rozważyć wcześniejsze chodzenie do łóżka. Warto sprawdzić też, czy dziecko zjada obfite i odżywcze śniadanie. Niektóre dzieci mają wyjątkowo rozwiniętą potrzebę ruchu i gdy nie jest ona zaspokojona (nie są “wybiegane”), usiedzenie w jednym miejscu przez czas trwania lekcji jest bardzo trudne. W takim przypadku sprawdzi się zorganizowanie zajęć pozalekcyjnych zgodnie z potrzebami dziecka. We wszystkich jednak przypadkach najważniejsze jest wyjście od dziecka: zastanowienie się, jakich braków może doświadczać, co sprawia mu trudności i w jaki sposób możemy mu pomóc. Źródła: "Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację" Agnieszka Stein, rok wydania 2012, wydawnictwo: Mamania
Karolina MisztalPo 2,5 roku zapadł wyrok w sprawie młodych rodziców z Malborka oskarżonych o próbę zabicia swojej miesięcznej córeczki Luizy, która w krytycznym stanie trafiła do szpitala. Oboje nie przyznawali się do winy twierdząc, że dziecko uderzyło się o fotelik. Biegły z zakresu medycyny wyliczył jednak szereg obrażeń: złamania nóżki, rączki, obojczyka, siniaki, obrzęki, a przede wszystkim złamanie kości ciemieniowej i związany z tym urazowy obrzęk mózgu. Obrażenia pochodziły z różnego czasu. Na rozprawie pojawił się tylko Marcin G., natomiast Klaudia F. złożyła pisemne oświadczenie, że nie chce być doprowadzona na rozprawę. Jest wyrok dla rodziców z Malborka ws. usiłowania zabójstwa niemowlęcia22 lipca br. w Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyło się ogłoszenie orzeczenia przeciwko Klaudii F. oraz Marcinowi G, którzy zostali skazani na 10 lat pozbawienia wolności. Na podstawie dowodów sąd uznał, że skazani, działając wspólnie i w porozumieniu znęcali się fizycznie nad córką Luizą F. w ten sposób, że szarpali i uderzali małoletnią, powodując u niej obrażenia ciała w postaci ostrej niewydolności oddechowej, a także urazowego obrzęku pobitej dziewczynki tymczasowo aresztowaniNiemowlę z ciężkimi obrażeniami w szpitalu. Zostało pobite?Ponadto sąd orzekł nawiązki na rzecz Luizy w kwocie po 50 tys. zł od każdego z oskarżonych. Nawiązka to środek karny, który polega na obowiązku zapłacenia określonej kwoty pieniężnej poszkodowanemu. Na podstawie art. 41. § 1. w związku z art. 43 § 1 sąd również orzekł zakaz zajmowania wszelkich stanowisk, wykonywania wszelkich zawodów, albo działalności związanych z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich oraz opieką nad nimi na okres 15 początku Klaudii F. i Marcinowi G. groziło nawet Prokuratura Rejonowa w Malborku domagała się wyższej kary - mówiła po ogłoszeniu wyroku Agnieszka Gorczyńska, prokurator rejonowy z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa w Gdańsku. - Natomiast sąd wyeliminował z kwalifikacji prawnej czynu usiłowanie zabójstwa, które znalazło się pierwotnie w akcie oskarżenia, ale nie dlatego, że nie uznał, że oskarżeni nie działali z ewentualnym zamiarem zabójstwa, bo przyznał, że oskarżeni z takim zamiarem działali. Natomiast uznał, że ich działanie związane z opieką medyczną, w końcu udaniem się do lekarza, miało charakter tzw. czynnego żalu, czyli zapobiegli skutkowi czynu, do którego Rodzice oskarżeni o próbę zabicia miesięcznej córkiDziadkowie Luizy wierzą w niewinność jej rodzicówSkazani do samego końca nie przyznali się do popełnionych czynów i tłumaczyli, że dziecko uderzyło się o Oskarżeni konsekwentnie do końca procesu nie przyznawali się do zarzuconego czynu, wobec czego tej skruchy po prostu nie było w rozumieniu prawnym - powiedziała Agnieszka obrażenia, które przyjęła Luiza, skutkowały znacznym opóźnieniem w rozwoju psychofizycznym oraz wystąpieniem objawów małogłowia i dziecięcego porażenia mózgowego. - Jest to trwałe ciężkie kalectwo skutkiem tego przestępstwa popełnionego przez oskarżonych. Zawsze będzie już pod opieką specjalistów i będzie musiała korzystać z opieki medycznej - oznajmiła rodzinny jeszcze przed sądem karnym zakończył proces i pozbawił obu oskarżonych władzy rodzicielskiej. Obecnie Luiza znajduje się w rodzinie zastępczej spokrewnionej i ma zgodnie z ustaleniami wszelkie możliwe terapie ze Ma szansę na normalne dzieciństwo - dodała Agnieszka Gorczyńska, prokurator rejonowy z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa w będzie apelacja w sprawie wyroku?- Na pewno wystąpimy o pisemne uzasadnienie wyroku i rozważymy ewentualną apelację - poinformowała usiłowali zabić niemowlę - początek sprawyWszystko zaczęło się 5 lutego 2020 roku, kiedy to rodzice zawieźli 4-tygodniowe niemowlę do nocnej przychodni działającej przy szpitalu w Malborku. Lekarz, widząc obrażenia, skierował ich na oddział dziecięcy, gdzie zapadła decyzja o natychmiastowym transporcie do Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku. Według oceny medyka, dziewczynka znajdowała się w stanie zagrożenia życia. Lekarze od tamtego momentu cały czas walczyli o małą Luizę. Przez około półtora tygodnia znajdowała się ona w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej opieki medycznej. - Dziewczynka miała zasinienia twarzy, podejrzenia złamania kości ramienia i ograniczenie świadomości. Stan był ciężki - powiedział w 2020 roku w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" lekarz, który miał dyżur w przyszpitalnej przychodni, gdy zjawili się młodzi rodzice z ofertyMateriały promocyjne partnera
Buntuje się, trzaska drzwiami, nie słucha rodziców, nie chce chodzić do szkoły - taki bywa nastolatek. Jak sobie z nim radzić? Spytaliśmy o to Joannę Stroemich - psychologa, psychoprofilaktyka i psychoterapeutę, dyrektora Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w dwie szkoły mówiące o tym, kiedy zaczyna się okres dorastania. Zgodnie z pierwszą teorią jest to czas pomiędzy 11. a 19. rokiem życia. Druga szkoła przesuwa początek tego okresu do roku 13. a jego zakończenie typuje na wiek 19 lat. Zdaniem ekspertów możemy mówić o wczesnej i późnej adolescencji - od 13 do 16 oraz od 16 do 19 lat). Z każdym z tych okresów wiążą się też inne problemy. Dynamiczne zmiany w funkcjonowaniu nastolatka zazwyczaj zaskakują zarówno jego samego, jak i najbliższych. W okresie dorastania zmienia się nie tylko wygląd. Młody człowiek inaczej patrzy na świat. Staje się bardziej krytyczny w stosunku do otoczenia, także własnych rodziców. Targają nim emocje. Zdaniem psychologów część zachowań, które pojawiają się w okresie dorastania, jest zupełnie normalna. Nastolatek musi się czasem zbuntować, wyrzucić siedzące w nim emocje. Problem zaczyna się, kiedy młodzież sięga po alkohol i narkotyki, nie przestrzega zasad, dopuszcza się agresji w stosunku do otoczenia lub popada w depresje. W takiej sytuacji rodzic powinien zgłosić się po pomoc do psychoterapeuty lub psychologa szkolnego. Może też wziąć udział w warsztatach, organizowanych przez Niepubliczną Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczną przy SWPS na poznańskim Golęcinie. Prowadząca takie zajęcia zdradziła nam, jak radzić sobie z z Joanną Stroemich - psychologiem, psychoprofilaktykiem i psychoterapeutą, dyrektorem Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w zjawiska towarzyszą okresowi dorastania? Co dzieje się wtedy w organizmie młodego człowieka?Joanna Stroemich: Ciało młodej osoby zmienia się w ciało dorosłego człowieka. Okres ten jest jednak związany nie tylko ze zmianą wyglądu. Nastolatek inaczej patrzy na świat. Zmiany następują we wszystkich sferach jego funkcjonowania. Pojawia się większy krytycyzm. Młody człowiek zaczyna dostrzegać na świecie więcej zależności. Już nie bierze go takiego, jakim widzi. Zaczyna porównywać - także siebie do innych. Często budzi to konflikt wewnętrzny, emocje - z którymi trudno mu sobie poradzić. W tym wieku nastolatek nie ma jeszcze wykształconej umiejętności regulacji emocji. Bardzo często ich nie wytrzymuje. W okresie dojrzewania pojawia się też potrzeba buntu i akceptacji ze strony grupy rówieśniczej. To ona stanowi podstawowy punkt odniesienia. Do tego dochodzą media. Są one źródłem informacji, z którymi młody człowiek nie zawsze jest w stanie sobie poradzić. Właściwie można by powiedzieć, że ten okres dorastania można opisać "Emocje, Emocje, Emocje". I to zazwyczaj bardzo trudne emocje. Nie zawsze negatywne. W tym czasie często pojawia się też euforia, radość, szczęście. To wszystko jest mocniej przez młodego człowieka przeżywane. A my - dorośli musimy sobie radzić z jego emocjami. Z jednej strony pozwolić, aby wyszły z młodego człowieka. Z drugiej, aby się ujawniły w sposób, który jest akceptowalny społecznie. Bo nie same emocje budzą nasz niepokój, ile sposób ich wyrażania. Rodzice nie są zaniepokojeni tym, że młody człowiek przeżywa ten gniew, tylko w jaki sposób go wyraża. Tym, że dziecko używa przekleństw, trzaska drzwiami, rzuca przedmiotami, obraża rodziców i inne osoby w otoczeniu. To są reakcje, na które trzeba reagować. Podobne zachowania to naturalna kolej rzeczy, prawda? Temu się nie da zapobiec?Joanna Stroemich: Człowiek jest tak skonstruowany, by mógł odejść z domu. Niestety, dla niektórych rodziców fakt, że wychowują dzieci dla świata, a one muszą od nich odejść, jest przykry. Nie zdają sobie sprawy, że by młody człowiek chciał odejść, musi się trochę zbuntować, podważyć ich wiarygodność. Uświadomić sobie, że nie są tacy idealni, a dom nie jest miejscem, które im wystarcza. Psychika młodego człowieka przygotowuje się do tego, by się usamodzielnić. Gdyby było inaczej, zostałby na zawsze w domu - w którym jest mu dobrze, ma opiekę i wsparcie. Pewien rodzaj rozchwiania emocjonalnego, potrzeby izolacji, negowania norm, skłonność do dyskutowania jest normą rozwojową. Nie wszystko powinno nas niepokoić. Zachowania młodego człowieka są skrajne. Niektóre bardzo rzucają się w oczy. Wydaje nam się, że każdy nastolatek jest nieopanowany, agresywny, ćpający, pijący, palący papierosy - bo tych widzimy. Tak naprawdę jednak większość młodych ludzi ma objawy w granicach normy. Chwiejność emocjonalna, skłonność do dyskusji, testowania granic - to jest naturalne. Jednak palenie papierosów w tym wieku czy uzależnienie od czegoś innego to już coś, czym trzeba się zająć terapeutycznie. Rodzice mają problem z rozróżnieniem tego, co jest w tym wieku normą, a co nie. Do tych drugich należą zachowania, które budzą ogólny sprzeciw społeczny. Z jakimi problemami najczęściej zwracają się rodzice? Joanna Stroemich: Są dwie grupy problemów. Pierwsza związana z buntowniczym zachowaniem - łamanie zasad i reguł, agresja, problemy z przestrzeganiem podstawowych obowiązków - gdy młody człowiek nie chodzi do szkoły, wagaruje, sięga po używki, uzależnia się od komputera i internetu, neguje wszystko, co powie rodzic. Bywa, że w domu pojawiają się kłótnie, agresja fizyczna i werbalna w stosunku do członków rodziny czy kolegów w klasie. Rodzice mówią, że dziecko nie chce się uczyć, nie chodzi do szkoły, nie odrabia zadań domowych, nie daje sobie pomóc w nauce. Uważa, że to jest jego sprawa. Wtedy rodzic czuje się bezradny. Druga grupa problemów - bardziej martwiąca rodziców, to ta zagrażająca życiu dziecka. W tym wieku bardzo często ujawniają się różne odmiany depresji. Dziecko zamyka się, izoluje, nie wychodzi z domu, ma kompleksy i nie podejmuje żadnych działań z obawy przed oceną. Takie zachowanie albo już jest depresją albo może do niej prowadzić. Rodzice coraz częściej przychodzą i
W artykule: Co robić, kiedy dziecko Cię nie słucha – nie chce zrobić tego, co w danej chwili jest konieczne do zrobienia? Marzysz o tym, aby Twoje dziecko sprawnie zebrało się rano do przedszkola, zjadło bez marudzenia obiad, a wieczorem ze spokojem położyło się do łóżka? Ja też. Rzeczywistość bywa różna. Niekiedy od rana dziecko mówi tylko „NIEEEE!”, mniej lub bardziej płaczliwym/krzykliwym głosem. Co zrobić, kiedy dziecko mnie nie słucha – tzn. nie chce zrobić tego, co w tej chwili jest konieczne do zrobienia? „Wychowanie pełne zabawy jest sposobem na wejście w świat dziecka na jego warunkach po to, by umocnić bliskość, pewność i kontakt” „Playful Parenting”, Lawrence Cohen Co powiesz na ZABAWĘ? Tak, wiem, często nie ma na to czasu. Bo kolacja, bo kąpiel, bo czytanie książeczki, bo czas na spanie… I jeszcze po całym dniu pracy i obowiązków mam mieć siły na radosne hasanie po domu? A co, jeśli powiem Ci, że 5 minut zabawy zaoszczędzi Ci 10 minut narzekania? Czyż to nie kusząca propozycja? Dzieci uwielbiają się bawić. To jest ich praca. W ten sposób uczą się nowych umiejętności i przetwarzają swoje emocje. Jest to też ich główny środek komunikacji. Zabawa dla dziecka jest tym, czym zdolność mowy dla dorosłego. Dziecko potrzebuje bawić się samo. Nie oczekuj jednak od niego, że będzie robiło to cały czas. To tak, jakbyś Ty cały dzień spędził z innymi ludźmi, nie wypowiadając do nich ani jednego słowa. Udział dorosłej osoby w zabawie może być minimalny: czasem wystarczy być w pokoju obok, dając znać, że jesteś dostępny i jeśli będziesz potrzebny, możesz przyjść. Każdego dnia w życiu Waszej rodziny ma miejsce wiele zdarzeń. Każde z nich wywołuje jakieś emocje. Radość, żal, złość, smutek, zadziwienie, rozczarowanie… Dla dziecka są to wszystko wielkie emocje, ponieważ nie potrafi sobie jeszcze z nimi poradzić, nie wie, co się z nim dzieje. Nie umie wyrazić ich za pomocą słów. Wiele z tych emocji chowa w środku, w niewidzialnym plecaku, i nosi ze sobą. W każdej chwili mogą z niego wyjść, niekontrolowane, trudne do okiełznania. Między innymi dlatego często masz wrażenie: „dziecko mnie nie słucha!”: prosisz o coś, a ono nie chce tego zrobić, krzyczy, ucieka czy robi na odwrót. Rodzice mają ogromne znaczenie w procesie uczenia się regulowania swoich emocji przez dzieci. To Twoje zachowania i reakcje wspierają nabywanie tej umiejętności lub je hamują. Okazując empatię dla uczuć pomagasz mu przyjąć je i wyrazić. Możesz to realizować również w formie zabawy. Aby miała ona jednak głęboki wpływ na rozładowanie trudnych emocji, konieczny jest Twój świadomy udział i wysiłek. Dzieci potrzebują zaangażowania dorosłych w ich zabawę, kiedy: mają trudności z nawiązywaniem dobrych relacji z rówieśnikami lub dorosłymi, wyglądają, jakby nie radziły sobie same ze spontaniczną i swobodną zabawą, w ich życiu nastąpiły jakieś duże zmiany (śmierć lub rozwód w rodzinie, narodziny drugiego dziecka, pójście do przedszkola), znajdują się w jakimś niebezpieczeństwie (np. potrzebują zabawy, aby przekierować swoje agresywne skłonności). Uzdrawiająca moc śmiechu Są dwa bardzo dobre sposoby na to, aby pomóc dziecku rozładować trudne emocje: płacz i śmiech. Dziś skupmy się na tym drugim. Śmiech redukuje napięcie organizmu. Chyba każdy z nas tego doświadcza na co dzień. Nie ma to jak porządna dawka radości. U dzieci jest to szczególnie widoczne: są one bardziej „fizyczne” niż dorośli, każda emocja powoduje duże napięcie w ich ciele. Możemy zatem im pomóc właśnie poprzez zabawy z ciałem, w których dziecko chichocze, poci się i krzyczy z radości. I wcale nie chodzi o łaskotki! Po takiej terapeutycznej sesji śmiechu mały człowiek będzie bardziej spokojny i skłonny do współpracy z Tobą. Przetestowałam to i naprawdę działa. Teraz do rzeczy. Poniżej przedstawiam Ci kilka pomysłów na zabawy, które pomogą uporać się z niektórymi emocjami. Zapożyczyłam je z Aha! Parenting – gorąco polecam tę stronę wszystkim rodzicom. Możesz je wykorzystać wtedy, kiedy pomyślisz: „Moje dziecko mnie nie słucha!” Pamiętaj jednak, że dziecko nie zawsze jest skłonne i gotowe, by zaangażować się w zabawę. Kiedy emocje są w nim bardzo silne, może okazać się, że śmiech już nie jest dla niego rozwiązaniem. Bądź więc uważny na sygnały, które dziecko wysyła: jeśli zapraszasz je do zabawy, a ono odpowiada krzykiem, niechęcią, większą złością to znak, że zabawa nie jest wtedy dobrym rozwiązaniem. Konieczne są inne działania. 1. Dziecko zachowuje się w sposób dla mnie irytujący, przekracza jakieś moje zakazy Bawcie się w gonitwę, podczas której łapiesz je, przytulasz, po chwili znów pozwalasz mu uciec… i tak w kółko. W trakcie zabawy powtarzaj coś w stylu: „Potrzebuję mojego Piotrusia… nie uda ci się uciec… złapię cię i zasypię pocałunkami… o nie, znów mi uciekłeś… biegnę za tobą… jesteś dla mnie zbyt szybki… potrzebuję cię pocałować i przytulić i nigdy się nie poddam… mam cię, teraz pocałuję cię w stopę… oo nie, jesteś dla mnie zbyt silny… ale potrzebuję cię cały czas!…” Generalnie zasada jest taka, że musisz zachowywać się w sposób, który jest dla dziecka zabawny, a nie przerażający. Obserwuj jego reakcję, jeśli śmieje się i cieszy, jesteś na dobrej drodze. Nie możesz go przestraszyć swoim zachowaniem! W naszym domu ta zabawa podobała się wszystkim dzieciom, mniej więcej w wieku 2 – 6 lat. Dzieci uciekały przede mną ze śmiechem i powtarzały: „Jeszcze raz, jeszcze raz!”. To dobry sposób, żeby pokazać dziecku, że bardzo go kochasz. 2. Wersja obejmująca oboje rodziców Walczcie pomiędzy sobą (w sposób zabawny, nie brutalny!) o dziecko, o to, komu uda się go pocałować i przytulić: „Ja go chcę!”, „Nie, ja go chcę!”, „Ale ja tak bardzo go potrzebuję!”, „Ja go potrzebuję!” Możecie sobie go nawzajem zabierać z rąk tak, aby raz był u jednego rodzica, raz u drugiego. Ta zabawa jest FAN-TA-STY-CZNA! Nasze dzieci zawsze chichotały i mówiły: „Teraz ty mnie weź, a teraz ty…” 3. Dziecko mnie nie słucha i nie chce wykonywać moich próśb Prawdopodobnie maluch potrzebuje więcej okazji, aby poczuć się silnym i dominującym. Udawaj wielkiego, ale niezdarnego potwora (znów, musi być zabawny, nie przerażający): rycz, stawiaj wielkie kroki, powtarzaj: „Zaraz cię złapię i pokażę ci, kto tu rządzi…” Ale kiedy go złapiesz, zawsze pozwól mu się wymknąć: potknij się o coś i przewróć u jego stóp, pozwól mu się wyślizgnąć z Twoich objęć. Generalnie daj mu odczuć, że jest w stanie uciec od wielkiego potwora. 4. Inne zabawy na takie okazje Zróbcie bitwę na poduszki. Kiedy ono cię uderzy, przewracaj się na podłogę, powtarzając: „Ale jesteś silny! Aż mnie zdmuchnęło na ziemię!” Jak zawsze: Twój upadek nie może dla dziecka wyglądać groźnie, ma być śmieszny! Kiedy przybija ci piątkę, udawaj, że prawie się przewróciłeś z powodu silnego uderzenia. Daj dziecku odczuć, że jest silne w wyolbrzymiony, przesadzony i jednocześnie zabawy sposób. 5. Moje dzieci często się ze sobą kłócą Kiedy panuje między nimi zgoda, powiedz do nich: „Czy możecie teraz się ze sobą o coś pokłócić?” Kiedy zaczną to robić, udawaj, że jesteś komentatorem sportowym: „Oglądamy dziś dwie siostry, które nie mogą się dogadać! Czy uda im się dojść do porozumienia? Zostań z nami i obserwuj ich zachowanie na żywo! Zauważ, jak starsza siostra władczo się zachowuje, ale młodsza ją prowokuje! Obie chcą ten sam kawałek salami Czy są wystarczająco mądre, żeby zobaczyć, że więcej salami znajduje się w lodówce i wystarczy dla każdego? Zostań z nami…” Wspólny śmiech pozwoli rodzeństwu rozładować napięcie i zobaczyć swoje zachowanie z perspektywy innych osób. Oczywiście, zabawa nie działa w sposób magiczny. Nie zmieni trudnych zachowań dziecka w jeden wieczór. Twój problem typu dziecko mnie nie słucha nie przestanie istnieć natychmiast. Co więcej, będzie on Ci towarzyszył stale, bo to normalne, że dziecko zachowuje się… jak dziecko! Jednak poprzez świadome wykorzystanie zabaw możesz zmniejszyć częstotliwość trudnych zachowań. Pamiętaj, że mały człowiek potrzebuje mnóstwo śmiechu i radości w kontakcie z Tobą – to pozwala mu pozbyć się napięcia, odnowić relację z Tobą i z większą chęcią słuchać Twoich próśb. Wypróbuj którąś z propozycji i napisz, jak zareagowało Twoje dziecko! Chcesz, aby ktoś pokazał Ci krok po kroku, JAK wprowadzić więcej spokoju i współpracy do Waszego domu BEZ kar, krzyku i prawienia kazań? Czy te sytuacje dotyczą Ciebie? Podnosisz głos wobec dzieci, jesteś nerwowy i poirytowany (częściej niż byś chciał)? Każdego dnia obiecujesz sobie, że tym razem pozostaniesz spokojny, ale kiedy kolejny raz widzisz zabawki rozrzucone po całym domu, spokój pryska jak bańka mydlana? Masz po dziurki w nosie słuchania ciągłego płaczu, marudzenia, kłótni pomiędzy rodzeństwem? Czujesz, że wszedłeś w spiralę zmęczenia, frustracji i braku współpracy i nie masz pojęcia, jak z niej wyjść? Jeśli odpowiedziałeś “TAK” na którekolwiek z tych pytań, chcę Cię zaprosić na kurs “Rodzicielstwo Pełne Spokoju”, abyś w końcu zaczął się cieszyć swoim rodzicielstwem. Kliknij i poznaj szczegóły.
Dziecko niesłuchające poleceń, to dziś częsta sytuacja. Taki pytanie często pojawią się w mailach od rodziców. Dziecko nie słucha, nie wykonuje poleceń i nie robi sobie nic z tego, co mówi do niego rodzic. Dziś po części wyjaśnię dlaczego. Jeśli masz taką sytuację, to tak naprawdę poszło coś nie tak ze strony rodzica, który nie właściwie dał komunikat, tym samy nie dając szansy by dziecko zrozumiało słowa wypowiadane przez dorosłego. Dziś omówię dialog miedzy dzieckiem a rodzicem, który bezpośrednio wpływa na rozmowę. Nie jest prawdą, że dziecko zawsze powinno słuchać niezależnie jak się do niego mówi, kiedy itd. Podobnie jak dorosły dziecko również potrzebuje kilku dodatkowych bodźców, by zrozumieć, co się do niego mówi. Dziecko skupia swoją uwagę na różnych rzeczach w ciągu dnia. I jeśli dajesz polecenie to potrzebujesz jeszcze jego uwagi, która często skierowana jest zupełnie gdzieś indziej. I nie tylko uwagi. O czym mowa? Kontakt wzrokowy Nie zawsze jest o niego łatwo jak wszystko dzieje się szybko, dziecko biega i jest pełne energii. Patrzenie dziecku w oczy pozwala mu skupić się na tym, co do niego mówisz. Jego uwaga jest skoncentrowana tylko na Tobie a nie na czymś innym. Jak np. dziecko sobie chodzi po mieszkaniu a Ty mówisz do jego pleców to ono po prostu Cie nie usłyszy, tak jak Ty byś nie usłyszał/ła tego co ktoś mówi do Twoich pleców. Dziecko ma tak samo. Każdy z nas, dziecko również najlepiej koncentruję się na tym, na co akurat patrzy. Patrząc w oczy dziecku, lepszy efekt uzyskasz kucając przy nim. Tym samym rozmawiasz jak równy z równym. Część rodziców stoi nad dzieckiem, gdy coś mówi do niego. Z perspektywy dziecka stoi nad nim ponad dwa razy większy olbrzym i coś mu karze. To musi wywołać strach. Nie zawsze jest możliwość by kucnąć, jednak da Ci to lepszy efekt w rozmowie z dzieckiem. A gdy masz możliwość stać pół metra od dziecka i tym samym stać nad nim to na pewno możesz też przy nim kucnąć a zupełnie zmieni jakość rozmowy. Monolog w rozmowie Tego typu błąd rodzice popełniają, dając dziecku polecenie a jako uzasadnienie mówią: bo tak, bo ja tak chce, masz tak zrobić i już. Taki argument to dla dziecka żadne uzasadnienie, dlaczego ma robić coś, co rodzic każe. Rodzice często nie uznają czegoś takiego jak dyskusja z dzieckiem. Ich wielkie rodzicielskie ego nie pozwala na to, by ono mogło coś w takiej sprawie powiedzieć. Ma to zrobić i już. To jest błąd. Teraz dziecko jest dzieckiem, ale kiedyś będzie dorosłe i będzie się wymagało od niego samodzielnego myślenia. A takie argumentowanie przez rodzica tego, co ma zrobić, pozwala mu zrozumieć, że to, co robi ma sens. Dzięki temu będzie unikało robienia czegoś bez sensu. Przykład: Rodzic woła dziecko: chodź do mnie -a po co? -bo ja tak chce!! Tutaj nie ma żadnego argumentu. A gdyby zamienić, bo ja tak chce, na bo chce Ci coś powiedzieć, czy nie brzmi to inaczej? Dziecko dokładnie wie, po co idzie do rodzica i czego może się spodziewać. Taki prosty argument daję już zupełnie inny efekt w komunikacji. Argumenty są zawsze logiczne. Więc dziecko wie, że powodem, dla którego coś ma robić, nie jest zły dzień rodzica, który pod wpływem emocji kazał coś zrobić. Podczas gdy normalnie nie kazałby tego zrobić, jak by dany dzień nie okazał się gorszym. Dlatego zawsze dawaj argument. Ton głosu Na to najtrudniej zwrócić uwagę z perspektywy samego siebie. Każdy jest przyzwyczajony do swojego tonu głosu. Jeden mówi głośniej, ktoś inny ciszej. Jeden ma niższy głos, inny wyższy. Jest wiele ćwiczeń na kształtowanie tonu głosu. Tutaj nie ma miejsca, by je opisać. Jeśli dasz polecenie dziecku a w Twoim tonie będzie złość, to nie zadziała to tak jak tego chcesz. Jeśli ton głosu będzie traki jak przy pytaniu, to również nie będzie efektu. Najlepiej wybrać pośredni ton, który będzie oznajmujący. Tak by w Twoim głosie nie było ani pytania, ani złości, ani też zdziwienia. Ćwiczenie przed lustrem jest bardzo pomocne Pomaga lepiej opanować ton głosu. Zauważyłem, że wielu rodziców pochyla się jak mówi do dziecka. Stojąc pół metra od dziecka i jeszcze się nad nim pochylając efekt będzie zupełnie odwrotny. Kucając przy dziecku (tak jak pisałem wcześniej) pamiętaj o tym, by się nie pochylać. Jeśli będziesz miał/ła wyprostowaną postawę, to również wpłynie to pozytywnie na Twój ton głosu. Może wydać się to Tobie dziwne, że wyprostowane lub pochylone plecy wpłyną pozytywnie lub negatywnie na Twój ton głosu. Ja jednak nie chce byś wierzył/ła mi na słowo. Po prostu wypróbuj to i zobacz, co się zmieni. Czekam na wiadomość od Ciebie. Pozdrawiam i do usłyszenia Marcin Raszka Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do moich bezpłatnych poradników. Kliknij tu aby przeczytać
10 latek nie słucha rodziców